Przy okazji notki o Olimpiadzie 40 wspomniałem o kilku
filmach łączących wątki piłkarskie i wojenne. Najbardziej znanym jest Ucieczka do zwycięstwa (1981) z
Michaelem Cainem, Sylvestrem Stallone i Pele w rolach głównych. Do dziś wchodzi
on do rozmaitych rankingów najlepszych piłkarskich filmów w historii. Węgierski
film Dwie połowy w piekle (1963) nie
ma na to większych szans. Jest po prostu zbyt mało znany, choć oba filmy opierają
się na rzeczywistym wydarzeniu, tak zwanym „meczu śmierci”, który odbył się w
sierpniu 1942 w okupowanym przez Niemców Kijowie. Zmierzyła się tam drużyna
Startu, złożona z byłych piłkarzy klubów radzieckich z reprezentacją armii
niemieckiej. Niemcy przegrali, za co zwycięzcy piłkarze zostali wywiezieni do
obozu pracy, a część z nich przypłaciło to życiem.
„Mecz śmierci” obrósł w legendę,
przede wszystkim w Związku Radzieckim, ale zainspirował również jednego z
najwybitniejszych węgierskich reżyserów, Zoltána Fábri do nakręcenia w roku
1963 ponad dwugodzinnego filmu. W Dwóch
połowach w piekle (można spotkać się również z alternatywnym polskim
tytułem Ostatni gol) przenosi widzów
do roku 1944, na tereny Karpat Wschodnich, gdzie węgierski batalion karny, w
morderczych warunkach, buduje Niemcom obronne umocnienia. Więźniowie: Żydzi,
komuniści i pospolici przestępcy wiedzą, że front się zbliża i wojna, być może,
niedługo się dla nich skończy. Tymczasem są jednak bezradni wobec głodu i
wyczerpania, które zbiera gorzkie żniwo.
Wśród więźniów jest Ónódi, żywa
legenda węgierskiego futbolu, znany powszechnie jako Dio. Otrzymuje on
propozycję stworzenia i poprowadzenia drużyny, która zagrałaby z reprezentacją armii
niemieckiej w ramach obchodów urodzin Adolfa Hitlera. Piłkarz zgadza się na to
po krótkich negocjacjach dotyczących racji żywnościowych oraz zwolnienia z
obowiązku pracy dla zawodników. Formuje się drużyna i… tu zaczynają się
poważne różnice pomiędzy filmem Fábriego a Ucieczką
do zwycięstwa.
Podczas gdy hollywoodzki hit jest
przede wszystkim kinem przygodowym, piłkarską wariacją na temat Wielkiej ucieczki, to węgierski pierwowzór
ma większe ambicje. Stworzenie drużyny stworzyło bowiem szereg problemów i
wątpliwości. Czy zgoda na wzięcie udziału w meczu nie jest kolaboracją? A jeśli
już, to kto powinien być w drużynie – ci, którzy najlepiej grają, czy też ci,
którzy najbardziej potrzebują większych racji żywnościowych? Ónódi, dla którego
futbol jest świętością, uważa że nie ma innego rozwiązania niż gra fair, pojedynek najlepszych z
najlepszymi, więc nie zważa na prośby słabszych kolegów. Przez to morale w
obozie spada dramatycznie i dochodzi nawet do bijatyki pomiędzy więźniami.
Pomimo, że Ónódi wydaje się nieprzejednany, jego postawy zaczynają ewoluować.
Najpierw, zatrzymuje w niej Steinera, Żyda, który sprytem dostał się do składu,
chociaż w rzeczywistości ledwie potrafił trafić w piłkę. Wiadomo było, że
Steiner poza drużyną nie przeżyje, ale Dio decyduje się nie wydać go dopiero
pod groźbą buntu ze strony drużyny. Następnie, kapitan ugina się i decyduje na
ucieczkę razem z kolegami, którzy ćwicząc codziennie na skraju gęstego lasu,
upatrzyli w tym swoją szansę. Ucieczka była wielkim ryzykiem, złapanie równało
się pewnej śmierci, ale dla węgierskich piłkarzy jeszcze straszniejsza była
niepewność związana z tym co będzie z nimi po meczu. Ostatecznie, piłkarze
zostali złapani tuż przed meczem i przekonani do wyjścia na boisko, mimo że są
pewni wiszącej nad nimi kary śmierci za próbę ucieczki.
- Bić piłkarzy! / Reprezentacja obozu początkowo wzbudzała wiele kontrowersji i zazdrość, przede wszystkim o zwiększone racje żywnościowe. |
Zrezygnowany Ónódi postanowił
odpuścić mecz oglądany przez kilka tysięcy niemieckich żołnierzy i garstkę wymizerowanych
Węgrów. Niemcy szybko wbili trzy gole, ale Ónódi, widząc jak przeżywają tą
porażkę jego rodacy, którzy mimo wcześniejszych nieporozumień gorąco wierzyli w swoich towarzyszy, dał sygnał do ataku i jeszcze przed przerwą strzelił bramkę
na 3:1. W czasie przerwy i w drugiej połowie Niemcy i węgierscy strażnicy dali piłkarzom
do zrozumienia, że mogą uniknąć kary, jeśli oddadzą mecz bez walki – niektórzy
wzięli to nawet za dobrą monetę – ale Ónódi dążył już tylko do zwycięstwa w
meczu. Po tym jak strzelił z rzutu karnego bramkę na 3:4 na boisko wbiegli
węgierscy kibice. W tym momencie słychać kilka serii z niemieckich pistoletów
maszynowych i na murawie pada kilkadziesiąt osób – kibiców i piłkarzy. Niemcy
opuścili stadion. Z poczuciem zwycięstwa? Jeśli nawet, to przelatujące nad ich
głowami w jednej z ostatnich scen samoloty radzieckie, zwiastowały dla nich o
wiele poważniejszą klęskę.
Radość ze strzelonego gola - tuż przed masakrą. |
W przypadku Dwóch połów… trudno jest więc mówić o happy endzie, tak jak w amerykańskim filmie z 1981 roku, gdzie
piłkarzom udaje się w niekorzystnych okolicznościach mecz zremisować, a potem
jeszcze uciec. Węgierski pierwowzór jest ciężki, może nawet przydługi, ale z
pewnością bliższy rzeczywistości wojennej i obozowej. Jest do obejrzenia tutaj,
chociaż tylko w węgierskiej wersji językowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz