Tarasowi Bulbie, powieści Mikołaja Gogola osadzonej na tle konfliktów
polsko-kozackich, przypięto etykietkę antypolskiej, a nawet miano anty-Ogniem i Mieczem, mimo że Sienkiewicz
napisał swoją powieść ponad 40 lat później. Pomijając kwestię słuszności takich
opinii – tu odsyłam na przykład do tekstu profesora Grzegorza Przebindy –
przyznać trzeba, że powieść Gogola, pełna zwrotów akcji, zbrojnych potyczek,
przemocy, namiętności i konfliktów lojalności, jest nad wyraz wdzięcznym
materiałem do ekranizacji. Na podstawie Tarasa
Bulby powstało więc kilka, mniej lub bardziej wiernych adaptacji, począwszy
od niemego filmu Aleksandra Drankowa z 1909 roku, po utrzymany w hinduskich
realiach bollywoodzki film Veer z
roku 2010. W Polsce stosunkowo szerokim echem odbiła się rosyjsko-ukraińska
wersja z roku 2009, w reżyserii Władimira Bortko, przede wszystkim ze względu
na dość nachalnie prezentowane w niej idee nacjonalizmu rosyjskiego i nieskrywany
antypolonizm. Zapomniana jest natomiast amerykańsko-jugosłowiańska superprodukcja
z 1962 roku, w reżyserii J. Lee Thompsona (znanego na przykład z Dział Navarony czy Przylądka strachu), która adaptuje powieść Gogola w hollywoodzkim
stylu.
Jak wiadomo, amerykańscy
producenci kostiumowych supergigantów nigdy specjalnie nie pochylali się nad
historycznymi niuansami, dbając przede wszystkim o emocjonującą rozrywkę.
Hollywoodzka wersja historii jest zazwyczaj
tak wypolerowana, że znikają z niej wszelkie chropowatości - sprzeczne
racje, traumatyczne konflikty, niedopowiedzenia i niejasności. Nie inaczej jest w przypadku
Tarasa Bulby, ale skoro została tu
wzięta na warsztat również polska historia, warto pochylić się przez moment nad
efektami.
Opis fabuły filmu warto zacząć od
uwagi, że Mikołaj Gogol w swojej powieści też nie przywiązywał szczególnej uwagi
do faktów i nie odnosił się do żadnych konkretnych wydarzeń historycznych, ale
amerykańskich specjalistów od scenariusza (wcześniej pracowali między innymi
przy Ivanhoe i Ben Hurze) wyobraźnia poniosła o wiele dalej. Tytułowy bohater,
stary Kozak – w tej roli ówczesne bożyszcze widzów, Yul Brynner – pała nienawiścią
do Polaków za to, że wydarli Kozakom ich ukochane stepy. W myśl rady Sun Tzu,
żeby poznać swojego wroga, wysyła dwóch swoich synów na naukę do Kijowa.
Tam jeden z nich, Andriej – w tej roli Tony Curtis, w rzeczywistości pięć lat
młodszy od swojego filmowego ojca (!) – zakochuje się z wzajemnością w polskiej
szlachciance. Romans kończy się kiedy dziewczyna wyjeżdża z miasta, ale Andriej nie potrafi
o niej zapomnieć. Po zakończeniu nauki wraca z bratem w rodzinne strony, gdzie
dowiaduje się, że zbliża się wojna. Kozacy mają ruszyć wespół z Polakami na
wspólnych wrogów, ale stary Bulba przekonuje towarzyszy, że to Polacy są
największym przeciwnikiem. Zamiast połączenia wojsk polsko-kozackich pod
zamkiem w Dubnie, dochodzi więc do oblężenia. Kozacy chcą wziąć załogę głodem.
Andriej, który dowiaduje się, że wewnątrz jest jego ukochana, przekrada się do
zamku i próbuje ją stamtąd wydostać, ale bez skutku, przechodzi więc na stronę
Polaków. Wreszcie, dochodzi do bitwy w otwartym polu, w której Andriej ginie za
zdradę z ręki ojca, a wojska polskie zostają rozbite. Kozacy zwyciężają i
zajmują twierdzę, ale w starym Bulbie nie ma już tyle zawziętości co wcześniej,
w ostatniej scenie filmu zapowiada, że nie będzie zemsty na ocalałych, bo
Kozacy wrócili na swoje stepy i odtąd będzie panował na nich pokój.
Idol kina przygodowego, Yul Brunner, w roli Tarasa Bulby. |
Historia, która z polskiej
perspektywy dotyka trudnej przeszłości, do dziś żyjącej we wzajemnych
stereotypach i uprzedzeniach, w wersji hollywoodzkiej traci zupełnie historyczny
kontekst i zmienia się – jak zauważył jeden z zagranicznych komentatorów – w historię
w rodzaju Romea i Julii. Młodzi chcą być ze sobą, ale nie mogą, ponieważ
rozdzielają ich waśnie starych. Toteż jedną z najważniejszych, kulminacyjnych
scen w filmie jest dialog pomiędzy młodymi kochankami, kiedy Andriej mówi „Nie jestem Kozakiem, tylko mężczyzną. Nie
jesteś Polką, tylko kobietą. […] Jesteś moją ojczyzną, moją miłością”. Dla
porównania, w filmie Bortko również mamy podobny dialog, ale jego przesłanie
zostaje przygniecione licznymi, patetycznymi przemowami Kozaków o słodkiej
śmierci za rosyjską ziemię. Tym samym, morał hollywoodzki, choć oderwany od konkretu
(a właściwie dlatego, że oderwany), jest filmem o przesłaniu znacznie bardziej
humanitarnym.
Nikła wiedza twórców filmu na
temat ówczesnych realiów historycznych, polityki, obyczajów i kultury Polaków i
Kozaków, jak również nikła wiedza jego odbiorców, sprawiła że film dzieje się w
świecie niemal baśniowym. Polscy żołnierze są ubrani w fantazyjne, złote,
błękitne i zielone stroje. Ich głowy przyozdabiają hełmy z fantazyjnymi
piórami, które przywodzą na myśl nakrycia głowy konkwistadorów i pewnie
nieprzypadkowo, bo w tym filmie ukraińskie stepy „zagrała” argentyńska pampa, a
statystowali tamtejsi żołnierze. Kozacy natomiast bardziej przypominają
cygański tabor; kolorowi, wiecznie tańczący i roześmiani, zabawiają się
organizowaniem pojedynków niedźwiedzi, a w przypadku waśni między sobą, skaczą
konno przez bezdenną przepaść – kto nie przeskoczy, nie ma racji. Są to
cudaczni barbarzyńcy, ale z gatunku tych czułych, od pierwszej chwili mających
budzić sympatię wśród widzów.
Tony Curtis, jako Andriej, w polskiej (?) zbroi. |
Oczywiście, można oburzać się, że
amerykański, bajkowy Taras Bulba nijak
nie przystaje do rzeczywistości historycznej. Sądząc po ocenie filmu i
komentarzach na portalu Filmweb, większość polskich widzów rzeczywiście się na
to oburza. Być może jednak bardziej potrzebujemy sympatycznej, choć naiwnej
wersji hollywoodzkiej, niż drążącej wzajemną niechęć i stereotypy adaptację
Władimira Bortko.
Rosyjski film z Bohdanem Stópką w roli glównej warto pokazać w RP.
OdpowiedzUsuńMoże w RP tak, ale nie Rzeczypospolitej Polskiej, "patrioto"!
UsuńWarto.Warto tez pokazac film o Nestorze Machno, Symonie Petlurze i w jakikolwiek sposow oddac sprawiedliwosc traktowanycm po macoszemu kozakom
OdpowiedzUsuńTaa, najłatwiej przydzielić łatkę, że coś jest antypolskie. Ja właśnie z takiego względu obejrzałem film z 2009 r. Gdyż ktoś mi rzucił takim epitetem to z ciekawości obejrzałem.
OdpowiedzUsuńI owszem, wypowiedzi Kozaków o śmierci za ruską ziemię są przejaskrawione, ale w filmie tym znalazłem przede wszystkim propolskie symptomy. Polska husaria uchodziła za niepokonaną w zasadzie do 1707 roku kiedy to odniosła ostatni sukces. Ale akcja Tarasa Bulby dzieje się wcześniej. A zatem to, że pokazują, iż Kozacy tracą grunt pod nogami i nawet pomimo przewagi liczebnej przegrywają z Polską gdyż to my mamy husarię jest akurat bardzo propolskie. A to, że ktoś jest naiwniakiem bez wiedzy historycznej i wierzy w to, że jak np. Szwedzi nas zalali swoim potopem to nas mordowali krwawo, a jak my szliśmy na Moskwę, Turka czy Kozaka to niby mieliśmy iść z modlitwą na ustach? Wycinaliśmy w pień wrogów. Takie były czasy. Jeżeli zatem w tym filmie jest pokazana polska brutalność to znaczy, że się z nami liczono. Że się nas bano. A to zwycięzcy tworzą historię, więc nie ma się co dziwić, że polskie społeczeństwo wzdryga się na pokazywanie, że to nasi przodkowie byli brutalni...
A swoją drogą to kadry z tego właśnie filmu, z Taras Bulby z 2009 roku, są wykorzystane na stronach jednej prawicowej organizacji w Polsce, którą uznaje się za nacjonalistyczną, więc trudno mi uwierzyć, że Ci, którzy jako pierwsi powinni powiedzieć, że to jest film antypolski akurat z tego filmu zasięgnęli kadry na swoją stronę. Ja się raczej spodziewam tego, że zrobili to dlatego, iż właśnie w tym filmie jest pokazana polska siła. I to jest powód do dumy. A na koniec wielki ukłon dla pana Bohdana Stópki za świetną i przejmującą kreację.
Anonimowy, gdybyś nie pisał po polsku, pomyślałbym ,że jesteś politrukiem
UsuńPolitruk by tak nie pisał. Jak? Ot, tak: Na mój post 26 sierpnia 2018 r. dotyczący agresji CeCeCePa na Polskę 17 września 1939 r. o treści: „PAKT O NIEAGRESJI POLSKA – ZSRR OBOWIĄZYWAŁ OD 25.07.1932 r. DO 31.12.1945 r. A MIMO TEGO 17.09.1939 r. ROSJANIE WKROCZYLI SWOIMI KRASNOARMIEJCAMI NA TERYTORIUM POLSKI NIOSĄC „WYZWOLENIE” i „POMOC BRATNIM NARODOM”.” pewna bolszewicka swołocz tak mi odpowiedziała: „A co, mieliśmy pozwolić, aby całą Polskę zajął Hitler?” Oto bolszewicki politruk z kacapską mentalnością! I nawet do tego PUSTEGO KACAPSKIEGO łba nie dociera, że to POLACY BĘDĄ DECYDOWAĆ O POLSCE, a nie kacapska swołocz! Polacy nie każą Rosjanom oddawać Rosji, czy jej części innym państwom! Taka jest między nami różnica bolszewicka ciemnoto! I Anonimowy w ten sposób nie pisał. A Ty jesteś cały przesiąknięty zemstą. ZA CO?! WOBEC KOGO?!
UsuńObejrzałem ten film z 2009 roku i zgadzam się z anonimowym - film jest bogaty w sceny batalistyczne, jestem pasjonatem historii i muszę przyznać, że poza scenami śmierci Kozaków w zasadzie reszta jest prokozacka, ale to nie oznacza, że jednocześnie antypolska.
OdpowiedzUsuńPłytcy ludzie dadzą się porwać komentarzom, że ten film jest antypolski i potem będę rozpowiadać takie hasła, bez obejrzenia filmu.
A należałoby najpierw przeczytać książkę...
Gra aktorska pana Stópki świetna. A że film stoi w sprzeczności z wizją tych wydarzeń prezentowaną przez Sienkiewicza - cóż, tak bywa. U nas konflikt ze Szwedami, zwany potopem, też jest prezentowany jednoznacznie, a gdy się sięgnie po literaturę skandynawską, i to o dziwo nie szwedzką, lecz norweską, to zupelnie inne argumenty tam są przywoływane i nieco inaczej przedstawia się ten konfilkt. Ale jakoś nie słyszałem i nigdzie nie wyczytałem, aby któryś z polskich filmów był tam nazwany antyszwedzkim. Po prostu - ile stron konfliktu, tyle wersji.
I tak samo jest z filmem Taras Bulba.
A na koniec dam wielki plus za piękną muzykę w filmie z 2009 roku.
M.
Szwecja, Norwegia niech sobie piszą co chcą, ale TO NIE POLSKIE WOJSKO GRASOWAŁO PO SZWEDZKIEJ ZIEMI, a odwrotnie! Znowu wywracacie do góry nogami i dół ma być górą na stałe?!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJenyy, ja się nie dziwię, że Polacy sami z sobą nie potrafią się dogadać! Jeden pisze o chlebie a drugi odpowiada - bułki! Anonimowy przytacza opinię (własną), że Norwegowie czy ogólnie Skandynawowie mają liberalniejsze poglądy, a kolejny pacan - zaraz o wywracaniu historii. Koń jaki jest - każdy widzi, i to po swojemu widzi! Ile ludzi, tyle opinii. Pozwólmy innym posiadać własne zdanie i nie atakujmy zajadle za jego wygłaszanie. Ja pozostaję przy bardzo mądrej maksymie. - Może masz i rację, ale moja racja bardziej mi się podoba. I to wszystko w temacie!
OdpowiedzUsuńP.S. Właśnie obejrzałam film z Yulem Brynnerem w roli Tarasa. Pierwszy raz słysząc o tej historii chciałam sprawdzić, czy film ma jakieś przesłanki historyczne, czy istniał ktoś taki. I jak zwykle - trafiłam na kłótnię zamiast rzetelności...