„[S]toi przed nami poważne zadanie: przygotowanie naszego narodu do wojny, której nikt z nas nie pragnie […]Próbowaliśmy ze wszystkich sił uniknąć tej wojny. […] Jednak gdy bezwzględna ambicja jednego człowieka zagraża całemu światu staje się ona świętym obowiązkiem wszystkich wolnych ludzi w celu ukazania, że Ziemia nie należy do żadnego pojedynczego człowieka, ale do wszystkich ludzi. I że wolność jest prawem i tytułem do ziemi, na której żyjemy.” Na początek zagadka: kto to powiedział? Dla podpowiedzi, nie jest to jedno z wojennych przemówień Winstona Churchilla. To płomienna mowa filmowej królowej Elżbiety I, szykującej się do wojny z Hiszpanią w filmie Sokół morski z roku 1940.
Filmy płaszcza i szpady, do których możemy zaliczyć Sokoła morskiego zazwyczaj dość luźno korespondują z historycznymi ramami, w których są osadzone. Z definicji, mają zapewniać przede wszystkim rozrywkę, nikt nie dba więc o to by realia historyczne zgadzały się w najdrobniejszych szczegółach. Nie inaczej jest w tym przypadku, wielu historyków rwało sobie pewnie włosy z głowy podczas projekcji. Zdarza się jednak, że bardziej ambitne filmy płaszcza i szpady traktują historyczną epokę nie tylko jako atrakcyjną scenerię dla pojedynków i pościgów, ale również pretekst do opowiedzenia czegoś o współczesności.
Sokół morski w reżyserii Michaela Curtiza opowiada historię kapitana Geoffreya Thorpe’a, bukaniera w służbie Anglii, bezlitośnie (choć z humorem) plądrującego, wraz ze swoją załogą, hiszpańskie statki i kolonie. A wszystko to w momencie kiedy Hiszpanie przygotowują Wielką Armadę mającą zmiażdżyć brytyjską potęgę morską (ich wyprawa z 1588 roku zakończyła się jednak sromotną klęską). Film jest znakomitym widowiskiem przygodowym, filmem płaszcza i szpady nakręconym według najlepszych wzorów. Nic dziwnego, duet reżysersko-aktorski Curtiz-Flynn miał już wówczas na koncie między innymi Szarżę lekkiej brygady (1936) i Przygody Robin Hooda (1938). Wartość Sokoła morskiego polega jednak również na licznych aluzjach politycznych do sytuacji współczesnej twórcom.
Errol Flynn jako kapitan Thorpe |
Już w pierwszej scenie możemy zobaczyć jak król Hiszpanii Filip II snuje plany opanowania całego świata. Na przeszkodzie stoi tylko potęga Wielkiej Brytanii i jej floty. Dla widzów w roku 1940, kiedy po upadku Francji Wielka Brytania była właściwie jedynym państwem walczącym z III Rzeszą, brzmiało to znajomo. Od początku filmu staje się jasne, że imperialna Hiszpania jest alegorią nazistowskich Niemiec. Dalsze potwierdzenia tego tropu znajdujemy w scenach ukazujących rzeczywiste źródła potęgi Hiszpanów. To nadludzka praca niewolników oraz zrabowane złoto. Złowrogie imperium rośnie w siłę, podczas gdy w Anglii część doradców królowej nie wierzy w możliwość wybuchu wojny albo stara się ugłaskać Hiszpanów daleko idącymi ustępstwami, byle tylko nie dopuścić do konfliktu. Mamy więc też szesnastowieczną politykę appeasementu (jeden z jej propagatorów okazuje się zresztą hiszpańskim agentem). Zadaniem kapitana Thorpe’a jest dostarczyć królowej dowodów na agresywne zamiary Hiszpanów i przygotować Anglię do wojny. Mowa Elżbiety I, którą zacytowałem powyżej dowodzi, że misja Thorpe’a zakończyła się sukcesem. A widzowie, świadomi sromotnej klęski Armady, z większą nadzieją mogli patrzeć na losy wojny, której wynik w roku 1940 stał jeszcze pod wielkim znakiem zapytania.
Zamiary króla Filipa II są jednoznaczne. Tylko Anglicy mogą go powstrzymać. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz