środa, 30 listopada 2011

Tsogt Taij

Zarówno historia jak i kinematografia Mongolii są z mojej środkowoeuropejskiej perspektywy tak egzotyczne, że z dużą ciekawością obejrzałem epickie dzieło historyczne pod tytułem Tsogt Taij z 1945 roku. Nawet mimo początkowych wątpliwości czy wytrzymam blisko 160 minut konnych przejazdów po stepach, bo tak to sobie, mniej więcej, przed seansem wyobrażałem.



Fabuła filmu osadzona jest w początkach XVII wieku, kiedy świetność czasów Czyngis-Chana jest już zamierzchłą przeszłością, a Mongolia stała się obszarem ekspansji mandżursko-tybetańskiej. Problemem, który trawi niegdyś wielkie państwo jest przede wszystkim brak jedności. Część lokalnych feudałów w zamian za spokój, władzę, czy kosztowności, chętnie uznaje zwierzchność obcych potęg. Na straży suwerenności i jedności państwa staje zaledwie kilku możnowładców skupionych wokół Ligdan-Chana, ostatniego z wielkich władców mongolskich oraz tytułowego bohatera, Tsogt Taija.

Tsogt Taij jest nie tylko wojownikiem, ale również nauczycielem i mecenasem sztuki. Reprezentuje kulturową spuściznę imperium Czyngis-Chana.

Poziom produkcji filmu może być zaskoczeniem dla osób które, jak ja, nie są zapoznane z tamtejszą kinematografią. Epicka, dwuipółgodzinna produkcja utrzymana jest na dobrym poziomie, niewiele jest dłużyzn, montaż i gra aktorska są poprawne, sceny batalistyczne do dziś ogląda się nieźle. W historii polskiego kina podobny rozmach osiągnięto dopiero w Krzyżakach z 1960 roku. Porównanie z legendarnym dziełem Aleksandra Forda jest tu zresztą na miejscu, bo oba filmy starają się drobiazgowo odwzorowywać realia epoki: stroje, meble, broń, obyczaje stanu rycerskiego, życie polityczne, rozrywki (takie jak turnieje), rytuały. Łączą prawdę historyczną z fikcją, wątki polityczne i romansowe. Przypadkiem znaleźć można również jeszcze inne podobieństwo. Podczas gdy w filmie Forda rola czarnych charakterów przypada rycerskiemu zakonowi Krzyżaków, tak w Tsogt Taij, w najgorszym świetle przedstawieni są pobożni Tybetańczycy.

Sam fakt nakręcenia antychińskiego i antytybetańskiego filmu w roku 1945 powiązać można prawdopodobnie (jak to zazwyczaj z filmami historycznymi bywa) z sytuacją polityczną kraju. Mongolia należąca od połowy XVIII do początków XX wieku do Chin, w latach 40. wybijała się na ponownie niepodległość, chociaż w rzeczywistości była to fasada, zza której kontrolę nad krajem sprawowali sowieci. Fala nacjonalizmu mongolskiego rozniecała jednak resentymenty wobec Chińczyków, a postępująca komunizacja krytykę buddyjskiej kultury Tybetu, film wpisywał się więc w te nastroje. Z perspektywy Europejczyków, którym znane są przede wszystkim napięcia chińsko-tybetańskie, interesujące jest spojrzenie z zewnątrz - spis mongolskich krzywd, których dokonywali w przeszłości zarówno Mandżurowie jak i Tybetańczycy.
                 
W filmie odnaleźć można różne aluzje polityczne charakterystyczne dla retoryki komunistycznej tamtego czasu. Jako że żołnierze walczący o jedność kraju noszą czerwone czapki, mówi się w filmie kilkakrotnie o wymarzonej „Czerwonej Mongolii”. Na sztandarach znienawidzonych Tybetańczyków pojawia się za to swastyka. Choć jest to oczywiście starożytny symbol wywodzący się z Indii, to sposób w jaki kamera go obejmuje, na przykład dłuższe ujęcie na sztandar ze swastyką i trupimi czaskami pod stopami wojownika tybetańskiego sugeruje, że coś może być na rzeczy. Bohaterowie filmu reprezentują sobą kulturę (Tsogt Taij został zapamiętany przez potomnych jako wybitny intelektualista), a poplecznicy Mandżurów i Tybetańczyków pokazani jako barbarzyńcy (reakcjoniści?), którzy demolując dom tytułowego bohatera niszczą instrumenty muzyczne, palą książki, depczą starannie uprawiany ogród.

Materiał z trupimi czaszkami i swastyką wystaje spod stóp Tybetańskiego wojownika. Nawiązanie do starożytnych symboli czy aluzja do śmiertelnych wrogów komunizmu?

Końcowa scena filmu pokazuje, że nowoczesne, niepodległe państwo mongolskie stanowi kontynuację dzieła Czyngis-Chana, a więc sprawy o której walczył również Tsogt Taij. Był to, jak sądzę, mocny przekaz propagandowy dla tęskniących za wolnością Mongołów. Film jest do obejrzenia w całości (z angielskimi napisami) tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz